Dawno mnie tu nie było.
Ehh... W sumie to sama nie wiem od czego zacząć. Chyba najlepiej by było, gdybym zaczęła od początku. A więc...
Urodziłam się 26 maja....
No dobra może nie od aż takiego początku.
Wczoraj byłam w teatrze na spektaklu "Rodzina Adamsów". W skali 1 do 10 ja daję 15! Serio. Nigdy nie byłam tak zachwycona czymś występem. Chciałabym zobaczyć to jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze....
W mojej głowie pojawiła się ZNÓW myśl o tym, by zostać aktorką.
Zostać aktorką. Ale przecież kocham podróżować. Chciałabym zwiedzić cały świat, a praca w teatrze by mi to uniemożliwiła. Nie mówiąc już o tym, że boję się występować przed kimś.
I tak czegokolwiek nie zrobię - będzie źle. Chciałbym mieć (kiedyś) pracę w dziedzinie, która mnie interesuje. Ale wszystko, co mnie interesuje skazałoby mnie na bezrobocie. Mam niecałe trzy lata na zastanowienie się nad tym, co chcę robić w przyszłości. Do jakiej szkoły iść. Znaczy się, ja wiem do jakiej szkoły pójdę ale nie wiem czy to dobry wybór, jakie rozszerzenia będę miała wziąć itp. Mam duszę humanisty, ale umysł matematyka. Dla takich osób nie ma tu chyba miejsca. Boję się. Przyszłość stoi przede mną otworem, a ja się jej boję. I tak jako dorosły człowiek skończę w McDonaldzie na zmywaku...
Chciałbym móc żyć tak, jak Włosi. W zeszły piątek wróciłam z Włoch. Kocham ten kraj. I kocham włoskie podejście do życia. Takie YOLO. Nie martwią się o jutro. Liczy się tylko tu i teraz. Ale ja jestem Polakiem, a Polacy mają w swojej naturze to, aby się nieustannie martwić...
PS. Za miesiąc święta!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz