Dawno mnie tu nie było.
Ehh... W sumie to sama nie wiem od czego zacząć. Chyba najlepiej by było, gdybym zaczęła od początku. A więc...
Urodziłam się 26 maja....
No dobra może nie od aż takiego początku.
Wczoraj byłam w teatrze na spektaklu "Rodzina Adamsów". W skali 1 do 10 ja daję 15! Serio. Nigdy nie byłam tak zachwycona czymś występem. Chciałabym zobaczyć to jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze....
W mojej głowie pojawiła się ZNÓW myśl o tym, by zostać aktorką.
Zostać aktorką. Ale przecież kocham podróżować. Chciałabym zwiedzić cały świat, a praca w teatrze by mi to uniemożliwiła. Nie mówiąc już o tym, że boję się występować przed kimś.
I tak czegokolwiek nie zrobię - będzie źle. Chciałbym mieć (kiedyś) pracę w dziedzinie, która mnie interesuje. Ale wszystko, co mnie interesuje skazałoby mnie na bezrobocie. Mam niecałe trzy lata na zastanowienie się nad tym, co chcę robić w przyszłości. Do jakiej szkoły iść. Znaczy się, ja wiem do jakiej szkoły pójdę ale nie wiem czy to dobry wybór, jakie rozszerzenia będę miała wziąć itp. Mam duszę humanisty, ale umysł matematyka. Dla takich osób nie ma tu chyba miejsca. Boję się. Przyszłość stoi przede mną otworem, a ja się jej boję. I tak jako dorosły człowiek skończę w McDonaldzie na zmywaku...
Chciałbym móc żyć tak, jak Włosi. W zeszły piątek wróciłam z Włoch. Kocham ten kraj. I kocham włoskie podejście do życia. Takie YOLO. Nie martwią się o jutro. Liczy się tylko tu i teraz. Ale ja jestem Polakiem, a Polacy mają w swojej naturze to, aby się nieustannie martwić...
PS. Za miesiąc święta!!
sobota, 21 listopada 2015
niedziela, 1 listopada 2015
Gdy obowiązki niszczą każdą wolną chwilę....
O luju...
Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, ile czasu mnie tu nie było.
W sumie to dopiero teraz mam wolną chwilę. To nie jest tak że ja przez ten prawie cały miesiąc nic nie robiłam. Ja po prostu miałam totalny zapierdziel w szkole. Miliard kartkówek i sprawdzianów (kogo obchodzi to, że mogą być tylko trzy w tygodniu - oni zrobią nam siedem).
Nie lubię szkoły.
Nie dzieje się u mnie nic ciekawego, z wyjątkiem tego, że w środę jedziemy do planetarium w ramach lekcji geografii, a za tydzień w poniedziałek (9 listopada) lecimy na "mini wakacje" do Włoch. Kocham ten kraj, tą kulturę i ten klimat, ale o tym napiszę tu kiedy indziej. Myślę, że przyda mi się taka mała przerwa. Oderwanie się od rutyny.
czy to normalne, że ubarwiam sobie szarą rzeczywistość oglądając przewspaniałą rodzinkę Simpsonów?
jestem mega zmęczona...
nienawidzę tego cholernego systemu.
przede mną jeszcze cały tydzień - jakoś muszę wytrzymać...
a tak w ogóle to dziś Wszystkich Świętych...
lubię chodzić na cmentarz w nocy w to święto.
ten klimat <3
Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, ile czasu mnie tu nie było.
W sumie to dopiero teraz mam wolną chwilę. To nie jest tak że ja przez ten prawie cały miesiąc nic nie robiłam. Ja po prostu miałam totalny zapierdziel w szkole. Miliard kartkówek i sprawdzianów (kogo obchodzi to, że mogą być tylko trzy w tygodniu - oni zrobią nam siedem).
Nie lubię szkoły.
Nie dzieje się u mnie nic ciekawego, z wyjątkiem tego, że w środę jedziemy do planetarium w ramach lekcji geografii, a za tydzień w poniedziałek (9 listopada) lecimy na "mini wakacje" do Włoch. Kocham ten kraj, tą kulturę i ten klimat, ale o tym napiszę tu kiedy indziej. Myślę, że przyda mi się taka mała przerwa. Oderwanie się od rutyny.
czy to normalne, że ubarwiam sobie szarą rzeczywistość oglądając przewspaniałą rodzinkę Simpsonów?
jestem mega zmęczona...
nienawidzę tego cholernego systemu.
przede mną jeszcze cały tydzień - jakoś muszę wytrzymać...
a tak w ogóle to dziś Wszystkich Świętych...
lubię chodzić na cmentarz w nocy w to święto.
ten klimat <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)